Pobierz “Nr 10(27) Grudzień 2018”
W ostatnim miesiącu w sądach, wśród pracowników sądów i w samych pracownikach wydarzyło się bardzo wiele. Protest, czy też „dbanie o własne zdrowie” wiele namieszał, wiele skomplikował, ale też wiele pokazał. Wnioski z grudniowych wydarzeń trzeba koniecznie wyciągnąć, a nie będą one – wbrew pozorom – wcale jednoznaczne.
Pracownicy pokazali wszystkim – swoim szefom, rządowi, związkom zawodowym i samym sobie, że jest naprawdę bardzo źle, że już nie mają czym ryzykować. Coś w ludziach pękało od lat, związki alarmowały, ale sami pracownicy nie pokazywali tego ani przez udział w manifestacjach, protestach, akcjach sprzeciwu, ani w zrzeszaniu się w związki zawodowe i chęci brania spraw we własne ręce. Dotąd wręcz mogło się wydawać, że panuje wśród pracowników sądów permanentne poczucie braku wpływu na otaczającą rzeczywistość.
Fakt ten wykorzystywali rządzący i szefowie w sądach. Wiadomo było, że zdecydowana większość pracowników nie upomni się o swoje prawa, nie skieruje pisma z pytaniem, dlaczego jest tak traktowana, a nie inaczej. Ta kumulowana frustracja i trzymanie w ryzach musiało doprowadzić do eksplozji.
Związkom zawodowym pracownicy pokazali, że chcą coś zmienić i są gotowi do działania. To naprawdę pierwszy tak mocny sygnał wysłany do związków zawodowych. Związki muszą z tego wyciągnąć wnioski. Pracownicy też muszą je wyciągnąć. Muszą sobie zdać sprawę, że przy obecnej liczebności zrzeszonych w związkach – związki nie mogły nigdy być pewne, czy w razie potrzeby będą mogły liczyć naprawdę na solidarność pracowników i ich zaangażowanie. Pracownicy muszą też zdać sobie sprawę, że w polskim systemie prawnym nie ma innej drogi do zmieniania swojej sytuacji w pracy jak właśnie związki zawodowe. W tych branżach, które zwykle przytaczane są jako te, które osiągają swoje cele – ilość osób należących do związków jest nieporównywalnie większa od uzwiązkowienia pracowników w sądach.
Gdy opadną pierwsze emocje, rozczarowania, etap manifestacyjnego składania rezygnacji z członkostwa, wtedy zarówno związki, jak i pracownicy muszą się usłyszeć. Pracownicy muszą zacząć rozmawiać ze związkowcami, a związkowcy być otwarci na pomysły i gotowi do działania. Do tego w wielu sądach nigdy nie doszło. Garstka działaczy chciała często coś zrobić, mierząc się zarówno z pracodawcami, jak i brakiem zrozumienia ze strony pracowników, a pracownicy postrzegali związki jako byty odrębne, które z nimi nie mają nic wspólnego (a to przecież pracownicy tworzą związki zawodowe). To największy błąd. Jeśli uda się go naprawić, będą pozytywne efekty grudniowych wydarzeń. Inaczej ze wszystkiego najbardziej ucieszą się pracodawcy i ministerstwo – i wrócą stare dobre czasy, gdy powstawały dysproporcje, nikt nic nie wiedział i nikomu nie patrzył na ręce.
Na ten temat znajdziecie trochę informacji w tym numerze. Zapraszamy do lektury.
Normalna jakość – większy plik:
Pobierz “Nr 10(27) Grudzień 2018”
Najmniejszy plik – gorsza jakość:
Pobierz “Nr 10(27) Grudzień 2018”